Never Ending Trip

Jeśli nie głosowałeś jeszcze na naszego bloga WWW.WPODROZY.COM ? zagłosuj! Wielkie dzięki! Startujemy w konkursie BLOG ROKU w kategorii Podróże i Szeroki Świat. Musimy się utrzymać w pierwszej 10-tce, aby nasz blog oceniło jury. Jesteśmy na 9, więc na styk, a konkurencja nie śpi!! Jeśli jeszcze nie zagłosowałeś ?

wiecej na naszym blogu www.wpodrozy.com

7 dni na katamaranie przy SURIN -parku narodowym i pieknych wyspach na morzu andamanskim...

jutro wsiadamy na lodke -katamaran!!!

i na imprezowej lonely beach ...wiecej na www.wpodrozy.com

Rafał miał wszelkie objawy malarii poszlismy do dobrego szpitala, malarii nie ma ale jest rachunek na 10000 bachtów. duzo tanich noclegow, jesli checie mily hotel 800 bachtow, polecamy RIMKLONG BOUTIQUE HOTELrimklong2008@hotmail.com wiecej na www.wpodrozy.com

współczuje tym co pierwszy raz przybyli do Kambodzy od strony Tajlandii, mozna sie wystraszyc i uciec spowrotem. obskurnosc, droga w budowie, przemytnicy i celnicy... miedzy granicami strefa niby luxusowych kasyn, moze na chwile warto sie tu zatrzymac jedno reki bandyta czeka, ruletka kreci sie od rana...?

ten rejs to punkt obowiązkowy, cudne widoki, zalane pola, wioski na wodzie... ale przed samym miastem rzeka zaminia się w wysypisko śmieci - szkoda. wezcie prowiant na drogę!!! i powodzenia w batamang polecamy royal hotel nie do końca on królewski ale najbardziej przyzwoity z ubogiej oferty w tym mieście.

najtansza opcja busa PP - siem reab 5 usd a bylo calkiem wygodnie:) mila dziura, w cholere turystyczna...

wieczorem docieramy do stolicy , udalo nam sie trafic na ostani dzien wodnego festiwalu, podbno w czasie niego na ulice wychodzi 2 miliony ludzi nie tylko ze stolicy ale z calej Cambodzy. tlum jest ogromny. byle do hotelu zostawic plecaki i w miasto. wiecej na www.wpodrozy.com

urokliwe miasteczko, z plywajacymi domami na rzece, zupelnie inne niz te wczesniejsze, warto tu zrobic trip lodka. czym blizej granicy tym domy ubozsze... samo przekraczanie granicy - Pan zabiera paszporty i po 22 USD i pojawia sie z nimi na granicy juz z wizami. szybko , sprawnie , trzeba miec 1 zdjecie...

miało być jak na phuket lat 80 tych i tak chyba jest. droge wzdluz plazy dopiero buduja, kilka tanich bungalow, ale tez kilka drogich resortow... nie wartych tych pieniedzy. rozrywek brak... malo restauracji... no ale mialo byc jak na phuket w ubieglym wieku:) cisza, spokoj, ksiazka ... internet

tylko jedno popoludnie, bilet na 8.00 na jutro juz mamy... nikt nie mowi po angielsku znowu. ale sie udalo. wytrwali jestesmy i nawet hotel z wi fi znalezlismy. tylko dlaczego pada? zdjecia z wyspy juz niebawem na www.wpodrozy.com

wiecej na www.wpodrozy.com

miasteczko, z wielkim targiem, troche brudnawe, malo turystow. pyszny waz! polecamy. i cudna wyspa na mekongu gdzie zaszylismy sie w haloowyn. wecej na www.wpodrozy.com

Oficjalna nazwa Sajgonu to Ho Chi Minh zmieniona na cześć wietnamskiego przywódcy. W skrócie HCMC, ale nazwy tej używać nie będziemy bo brzmi jak Staliningrad albo Leningrad. Skrót HCMC w ogóle wygląda jak z tablicy Mendelejewa. Sajgon to Sajgon. Stąd pochodzą sajgonki. A moja mama często mówi: ale miałam Sajgon;

www.wpodrozy.com tu wiecej tekstow, zdjec Jesli macie ochote na pyszne swieze owoce morza za rozsadne pieniadze szukajcie w tym miejscu. A dokaldnie jadac od dzielnicy turystycznej , przejedziecie przez most, rondo i po lewej stronie jest masa obskurnych lokalnych knajp z przepysznymi owocami morza.

mozna tu jesc i jes i pic i pic. happy hours 24h:) wiecej na www.wpodrozy.com

Pierwsze doswiadczenie z open ticket - jest ok. Autobus cie zabiera i wysadza przy hoteleach. Autobus taki sobie jak to autobus:) w koncu jestesmy w wietnamie. Ale ogólnie miło, łatwo i przyjemnie. Bez łapanie tuk tuków czy taksówek z dworca oddalonego 10 kilometrów od centrum. Docieramy do HUE, pełno hoteli, restauracji, ogrodki nad rzeka.

zatoka ha long, wizytowka wietnamu, ktora zawsze chcialem zobaczyc. po tym co przeczytalem na innych travelblogach jawila mi sie jako cud natury na ktorej sprytni wietnamczycy zastawia na nas 1000 ce pulapek. czujny bylem do konca - ale niepotrzebnie, super statek, dobre jedzenie, urokliwa kajuta, super mlodzi ludzie i zatoka.

Juz w HANOI. Dziwne, a nawet podejrzane:) przejechalismy na rowerach 142 km do granicy, nastepnie zaczelo wiac i lac - jakis monsun i utkenlismy w chinskiej dziurze gdzie nie bylo nic do roboty. Hotel oki takie nasze 3 gwiazdki, nawet jedzenie ok, gotowane ryby morskie, owoce morza... ale zeby spedzic tam tydzien?

z louzhou nie wiadomo ile jest tych km do nanning ale sporo w sumie zrobilismy w pierwszy dzien 127 a w drugi 141 i w oba dni jak to ujac mam cos na mysli ale bede kulturalny i powiem tak padlismy jak zabici, po tych 127 km po gorkach i pagorkach znalezlsimy hotel w ugly dziurze w ktorym nikt nie spal od zarania dzijow, zasnolem o 18.30, o 1 w nocy stwierdzilem ze to zapewne 6 bo jest ciemno i chialem jechac dlaej ...

Miasto przemyslowe. Gdzies w koncu chinczycy musza miec ten przemysl - brrrrr... Liuzhou nie takie straszne mieszkamy przy glownym placu, w nocy oswietlonym jak wesole miasteczko: duzo i tandetnie. Dzis przejechalismy 120 km i to nasz rekord. Bylo troche podjazdow, ale dalismy rade. Po drodze w wiejskim sklepie spedzilismy pol godziny, ludzie grali w madzonga - fajna gra ale do konca wszytkiego nie kumamy.

tendzien to wylacznie pedalowanie z uroczego chengyang do jednego z tych bezplciowych miasteczek chinskiej prowincji. musze przypilnowac rafala zeby zrobil zdjecie, ochydne sklepy, rozkopane ulice, wiejko miasteczkowe zycie gdzie nikt nie mysli o estetyce wylacznie funkcjonalizm. wszytko moze sie przydac , jedna wielka graciarnia...

mała wioska zamieszkana przez DONG kobiety z dłońmi w kolorze indygo od farbowania taknin, drewniana zabudowa i choć most jest prawie na co drugim plakacie reklamującym turystyczne miejsca tej czesci Chin nie ma tam tlumow, zycie wioski plynie pomalu... cieplej niz na ryzowych tarasach bo nizej, gory jak u nas:) chyba zaczynamy tesknic za Polksa.

mile 3 dni w da zhai i okolicy, zielono i spokojnie, teraz w bardziej turystycznym ping an , przejechalsimy pierwsze 15 km na rowerach tej czesci rowerowej podrozy - tak naprawde byl to jeden wielki zjazd w dol, heh ale 5 miesiecy temu wjechalismy tu na rowerach. rowery czekaly na nas tak jak je zostawilismy na strychu...

przylecielismy pierwszym lotem na tarsie kl - guilin , szampana na pokladzie nie bylo, ba nic nie bylo...:) lotnisko male i spokojne... na przylatujacych czekaly hostessy z jakimis folderami, byla jakas lokalna TV, i Pani z informacji turystycznej mowiaca po angielsku!!! to jakis cud po olimpiadzie.

SWIETUJEMY DZIEN NARODOWY... nasze 11 listopada lub 3 maj. knajpy pelne ludzi, ulice pelne ludzi, korki 24 h, kluby pelne ludzi, impreza impreza. u nas nawet na sylwestra tak nie ma , moze zazimno?? nie wiem ale bawia sie wszyscy. oprocz taxiarzy ktorzy maja ceny wyzsze niz w niemczech... miasto tetni zyciem 3 dni imprez... zaliczamy impreze za impreza od piatku z niedziela lacznie...

wrocilismy tam gdzie zaczynalismy 3 miesiace temu, pokonalismy 500 km zeby tu dojechac a ze przez 3 dni wszytkie dalekobiezne busy byly ful to... zaliczylismy 3 lokalne busy... potem mielsimy szanse na dalekobiezny ale niestety wszytkie fullll ... wiec poraz pierwszy od prawie 7 miesiecy wyprubowalismy AUTO STOPA.

po raz pierwszy dorwala mnie choroba morska, byl sztorm, trzymalem sie dzielnie i prawie juz u celu...czarna reklamowka byla pod reka... z promu wyszedlem podobno zielony. tiomany takie sobie...duty free...brudne plaze... wyspa ma swoja swietnosc juz dawno za soba...wszystko sie wali... a miejscowi leniwie siedza...przewrocilo sie niech lezy jak spiewaly elektryczne gitary... atrakcja wyspy sa malpy, na szczescie plochliwe wiec nic nikomu nie podkradaja tylko jak sie wkurza to ...

PO MIESIACU wracamy do KL. Teraz widzimy roznice pomiedzy Singapurem a KL. Tu prawie wiezowcow nie ma! Choc 2 wyrosly jak spod ziemi, a tylko miesiac nas nie bylo. Dzis oddajemy macbooka do serwisu. a o 23.00 mamy bus na wyspe TIOMAN. Oczywiscie busem tylko do portu a potem juz lodka. W malezji m

Podobno czlowiek uczy sie na wlasnych bledach? Podobno... jesli olimpiada jest apolityczna to co robily tam mordy Busha, Putina, Lukaszenki i innych (na szczescie od nas nikogo nie bylo). Czy wiecie drodzy sportowcy gdzie mieszkaja teraz ludzie ktorych wysiedlono z miejsc gdzie powstala wioska olimpijska?

TYLKO GODZINE SZUKALIŚMY HOTELU... ale jest miło, klimatycznie i bacpakersko... Noc. Boczna uliczka. Gdzieś pośrodku zawieszony stary ekran kinowy, wysłużony projektor wyświetla filmy kung fu z połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Klimat jak z Cinema Paradiso Giuseppe Tornatore.

dotarlismy, pokonalismy granice... dzis na niej panowal maly ruch a i tak bylo troche zamieszania. lokalny autobus z JB Malezji dowiezie Cie do centrum Singapuru, ale musisz go opuscic dwukrotnie aby sie odprawic na granicy... potem musisz znalesc nie ten sam bus ale tej samej lini... jestesmy w centrum...

Miasto jest mile jak kot, cicho mruczy , i sie lasi... heh chyba to najmilsze miasto w tej czesci Malezji... male kamieniczki, rzeka, promenada... rum, cola, laweczka... tylko przystan promowa byla kilka km za miastem , o 17.00 nie jezdzily juz autobusy, taksiarze przebrali miarke... na szczescie mily chinczyk poznany na promie zaproponowal ze nas podwiezie i podwiozl pod samiutki hotel, zapytal tylko czy mu nie przeszkadza ze plecaki w bagazniku pojada w towarzystwie duriana...

wodolotem obskurnym w 8 godzin dotarlismy do SIBU jutro kuching a dzis jeszcze kolacja na nocnym markecie:) oczywiscie wiecej na www.wpodrozy.com choc o SIBU nic wiecej rczej nie bedzie bo jakos malo ciekawie tutaj

Historyjka bedzie dluga, konczy sie dotarciem do celu, po przeleceniu i przejechaniu w ciagu 2 dni w okolo 500km ? 1 samolot, 2 miejskie busy,1 bus dalekobiezny, taksowka i samochod terenowy. Mysle ze takiej logistyki pozazdrosci nam nawet DHL. Opuszczając Mulu National Park chcemy dostać się do miejscowości BELAGA.

rano z mulu samolotem do miri - jesli nie musicie nie zostawajcie tu na noc nic ciekawego o 14.00 zlapalismy bus do bintulu no i o 17.30 okazalo sie ze nic nie zlapiemy juz do Belagi kursuja tam tylko samochody 4x4 jutro od rana jedziemy dalej ...

MULU Gunung Mulu National Park. Sarawak. Borneo. Malaysia. Malezyjska część Borneo słynie z Parków Narodowych. Jest ich tu taka ilość, że nie wiadomo, który wybrać. Są bardzo popularne, a co za tym idzie również dość zatłoczone i często przereklamowane. Park Narodowy to po prostu bardzo dobry interes i o dziwo w tym kraju udaje się pogodzić ochronę przyrody z ciekawością turystów.

w malezji czujemy sie jakos tak pewniej siebie, w koncu jestesmy tu od ponaad miesiaca. w miescie maja bardzo dobrze dzialajaca informacje turystyczna. sporo fajnych jadlodajni. i nawet kilka atrakcji... poniewaz zostajemy tu 2 dni, jutro zamierzamy pozwiedzac. czekamy na lot do MULU a wlasciwie do GUNUNG MULU NATIONAL PARK w samym sercu jungli skad w niedziele mamy 3 dniowy treking w gory...

naprawde dziwny, ... a wczoraj krol mial 62 urodziny... krol jest bogaty bo brunei ma rope... wiec on i jego rodzina szasta pieniedzmi na lewo i na prawo palcayk za kilka milionow USD, jachcik za kilka milionow USD a ceny barylki ropy rosna... a krol brunei ma wiecej pieniedzy do wydania a ceny barylki ropy rosna ...a ludzie zwykli smiertelnicy placa coraz wiecej za banzyne...

ta wyspa przyciaga... jak magnes swoimi cenami alkoholi zwlaszcza podrozujacych po malezji jasiek wedrowniczek 1 litr 16 PLN itd itd.... tylko klimat miasta nie sprzyja imprezka poprostu jakos nijakos wiecej na naszej stronie www.wpodrozy.com

prowincjonalne miasto, w sumie punkt przesiadkowy. kulinarne rozkosze no wlasnie kulinarne rozkosze ... o tym na naszej stronie www.wpodrozy.com

Semporna. Malaysia. Sipadan. Mekka nurkow. Wodne sanktuarium opisywane setki razy. Pelni obaw, ze bedzie mocno przereklamowane dotarlismy do Semporny malego, brzydkiego i smierdzacego miasteczka portowego, skad najlatwiej dostac się na nurkowania. Ogolnie niezbyt urokliwie: kilka betonowych dive shopow i hoteli, tu kawalek blachy, tam stara łodka.

mamy ochote zatopic sie w ta mieszanke kulturowa - male indie, chinska dzilnica... no i islam... a to wszytko w wielkiej metropolii ... nowoczesnej a zarazem opartej na starych kodach kulturowych. tymczasem o 6.30 szukajc nietomni hotelu w tym jakze tardycyjnym kraju - gdzi enarodowe wyznanie to islam...

oj nury tu cudne, zycie na wyspie PERHENTIAN ROWNIEZ... ZDJECIA RELACJE NA NASZEJ STRONIE www.wpodrozy.com lub jak kto woli www.neverendingtrip.net

Autobus dojezdza do KB, wysiadam jeszcze spiaac, ciemno, na dworcu tylko kierowcy taxowek. lukasz gdzies znika i zachwile jedziemy w 6 osob czarnym mercedesem 220D stary pozadny merc troche skrzypi i klekocze ale mgniemy do portu w kala besud potem szybka lodka i RAJSKIE WYSPY PERHENTIAN - NURY i wysmienite towarzystwo - tak malo tu rodakow wiec cieszymy sie ze podwolislimy sily na kilka dni i doloczylismy do ULI I LUKASZA (od 10 miesiecy w drodze ktorzy juz 18.06 leca do INDI, AFGANISTANU ...

W Kuala Lumpur witaja nas blizniacze wieze Petronas. Robiz wrazenie, szczegolnie po ponad miesiecznym pobycie w Laosie. Przychodza mysli: czy to twor zrobiony przez czlowieka, czy taki warszawski Palac Kultury w prezencie od przybyszow z Marsa.

VIENTIANE Vientiane. Laos. Pierwszy raz od ponad miesiaca czujemy spaliny. W Laosie jest na prawde czyste powietrze ... teraz to poczulismy. Vientiane miało byc nudne. Wszyscy nam mowili, że stolica jest nijaka, nudna i architektonicznie przygnebiajaca, wiec nastawilismy sie na cztery dni z internetem czekajac na lot do Kuala Lumpur.

O transportowych przygodach w Azji, mozna napisac ksiazke taka sama jak o polskich ekipach remontowych, lub wykonczeniowych. Mieszkania moze nie wykoncza idealnie, ale jego własciciela na pewno. Wracajac do podrozy: najpierw 120 km z Nam Tha do Odoumxai w jedyne 4 godziny, po prostu po serpentynach ten bus szybciej niz 20,30 wow 40 km na godzine nie dał rady. W Odoumxai postanawiamy jechac do Van Vieng - jedyne 300 km, vipowski autokar juz podsawiony.

Jak szalec to szalec, bierzemy motochinskie skutery na dwa dni i jedziemy do oddalonego o okolo 60 km Muang Sing. Z opisu przewodnika w LP mozna sie dowiedziec ze w miescie jest sporo kolonialnej francuskiej architektury, a takze mieszanki laoskiego; francuskiego stylu w budownictwie. Trzeba niemalo wyobrazni aby dostrzec tu francuskie kolonialne budynki, zwlaszcza po pobycie w Luang Prabang.

jedna noga zmieniasz bieg, druga wciskasz sprzglo, reka dodajesz gazu...a to jest hamulec... prawie jak na rowerze. niewiem dlaczego ale jak dotad uwazalem opanowanie jazdy na motorze za niemozliwe. ale sie przemoglem, dosiadlem skutero motor i pognalem z Rafalem po okolicy Namtha. wspaniale uczucie, a okolica naprwde warta zwiedzania...

TYLKO JEDNO ZDJECIE LENIWE ZDJECIE WIECEJ NA NASZJE STRONIE www.wpodrozy.com

wodospady godzine jazdy od LPB cudna zimna woda o wspanialym kolorze, spokoj, no i w koncu mily chlodek do tego LAO BEER i ryba z grila. czy czlowiekowi trzeba cos wiecej?? czasami tak:) ale dzis tylko tyle

z luang prabang wybralismy sie na wies - muang ngoi neua. cudna wies do ktorej doplynac mozna tylko lodzia od strony rzeki. relacja i mnostwo zdjec na naszej stronie www.wpodrozy.com ps oczywiscie nie bylo internetu, komorki tez nie dzialaly poprostu prawdziwa wies w jungli , prad tylko 3 godziny. mozna wynajac za to kajaki i odwiedzic ktoras z wsi znajdujaca sie jeszcze wyzej rzeki a tam...

Dwa dni. Dwie rzeki. Dwa kajaki. Troje ludzi. U ujscia rzeki Nam Ou do Mekongu znajdują sie słynne Budda Caves dwie jaskinie, ktorych historia siega XVI w. To tu przywożono posazki Buddy ze zniszczonych swiatyn. Mialy znalezc tu spokoj. Z czasem stało sie to zwyczajem i co roku ludzie przywoza tu posazki.

Luang Prabang. Laos. Zanurzyc sie w dzungli i poczuc klimat tropikalnego miasta nad wielkim Mekongiem. Przed przyjazdem nie mialem pojecia czego się spodziewac. Teraz juz wiem: pozytywnej energii, mieszanki laoskiej kultury i kolonialnej francuskiej przeszlosci. Polaczenie jak najbardziej udane. Wszystko podane bardzo subtelnie, bez nachalnosci tak czesto spotykanej w turystycznych mekkach, bez towarzystwa setki gapiow.

podroz a KUNMINGU do LAOSU - LUANG PRABANG 27 GODZIN W AUTOBUSIE SYPIALNYM... koszmar? atak klaustrofobii i innych fobii dokladny opis i zdjecia na www.wpodrozy.com ale jestesmy w LAOSIE cudowny kraj, cudowni ludzie, cudowne miasto, ... zdjecia i relacje wkrotce.

Autobus Dali  Kunming. Yunnan Province. China. Podrozują z nami dwaj mnisi. Na poczatek czestuja nas jabłkami. Ciagle zerkaja i usmiechaja sie, ale siedzimy w zbyt duzej odleglosci by ich poznac. Postoj daje nam mozliwosc rozmowy. Zaczynaja od wymiany numerow telefonow. Starszy (26 lat) wrecza nam wizytowke, wiec rewanzujemy sie swoja.

Higherland Inn. Old Dali. Yunnan. China. Czterotysiecznik. Brzmi groznie. Oczyma wyobrazni mozna poczuc wyprawe w Himalaje. Po przybyciu do naszej bazy  hostelu na wysososci 2600 m n.p.m. wypytujemy się co i jak. Chinka pracujaca w recepcji beztrosko stwierdza, ze to tylko 6 godzin w jedna strone, sciezka za hotelem caly czas do gory.

Sanyue Market. Old Dali. Yunnan Province. China. Tysiące straganow zbitych tak niechlujnie, jak to tylko azjaci potrafia. Obskurne, przypominajace obozowisko uchodzcow. Zjechali kupcy z Yunnanu, sasiednich prowincji i Birmy. Na tle szarych chinczykow wyrozniaja sie mniejszości etniczne. Sprzedaje sie tu wszystko, a wiekszosci rzeczy nawet nie potrafimy nazwac.

PiEtnasty dzien trzeciego miesiaca ksiezycowego w tym roku wypada na 20 kwietnia, czyli jutro. Jak co roku odbedzie sie jeden z najwiekszych w regionie targow. Przygotowania trwaja juz od tygodnia. Zapowiada sie naprawde spektakularnie. Czekamy na pełnie...

OLD DALI to idealne miejsce na nic nie robienie. My zmusilismy sie do wycieczki rowerowej do starej miejscowosci XIZHOU z tradycyjnym drewnianym budownictwem ludu BAI Chinski rower swoja wielkoscia pode mna przypominal BMXa taki malusi i przez to troche niewygodny. No coz brakuje nam tu naszych rowerow:) Zabudowa wioski urocza.

Shaping (shopping time !!!) - poniedziałkowy market

OKOLO 22.00 DOCIERAMY DO OLD DALI i znowu pelno chinskich turystow z na zakaldowych wyjazdach, z tlumu wyrozniaja ich zakaldowe czapeczki. nieeeeee tylko nie oni. pomalu oswajamy sie z miastem ? wsia? stara dzielnica. odnalezlismy jedna ulice ktora nastawiona jest na backpakersow, mile kawiarnie, guesthousy. w badmonkey - palimy fajke wodna przy milym rege - knajpa prowadzona przez bialych wiec i klimat bardziej przyswajalny. okolo 22.00 wyladowalismy BIRDBAR na RENMIN RD #22 tuz przy jednej z glownych ulic - Boai Rd przez przypadek trafiamy na 8 urodziny klubu, po 22.00 z parkietu zjezdza stol do pilkarzykow i wszyscy zaczynaja sie kolysac, muza rewelacja.

Tak tak wiosna wszedzie a nawet lato, 31 stopni!! w koncu slonce. kumning to nowoczesne dzuze miasto. kufel piwa temu kto znajdzie tu stara dzilnice mulzumanska. (opisywana w LP), wszytko w imie nowoczesnosci wyburzone, 4 ulice czekaja na wyburzenie -podziwialismy resztki starej architektury, opustoszalej, ktora okalal mur - z reklama nowego centrum handlowego majacego powstac na gruzach starych pieknych budynkow.

40 km od Longsheng , mala wiska Da Zhai, ludzie z plemienia Yao i kosmiczne widoki na ryzowe pola, tu na strychu jednego z tradycyjnych drewnianych domow zostaly nasze rowery i czekaja na lepsza pogode :) My pociagiem szukamy slonca w Kunmingu. Wracamy do Guilinu busem a z tamtad pociagiem do Kunmingu. w DA ZHAI zatrzymalismy sie w tradycyjnym domu ludu Yao - ich domy sa bardzo duze, prawdopodobnie kiedys mieszkala w nich wielopokoleniowa rodzina a i dzieciakow bylo wiecej niz teraz :) dlatego prawie kazdy prowadzi hotel, zasadniczo niczym sie nie roznia w naszym czulismy sie jak u babci na strychu w czasach dziecinstwa, surowe stare deski ...

Deszcz i zimno, na rowerach bardzo nieprzyjemnie, to tylko przystanek na drodze do ryzowych tarasow. miasto bardzo mile, spokojne.

jestesmy w YANGSHUO -wokol piekne gory, w koncu inni backpakersi, leniwie zwiedzamy okolice. zdjecia i nasze przygody na www.wpodrozy.com W YANGSHUO zatrzymalismy sie w polecanym przez LP (ale to przypadek) BAMBOO HOUSE INN I CAFE hotel i restauracja - ale malo kto tam je wlasciciele prowadza jesz

Wiecej zdjec z Filipin na www.wpodrozy.com

W Cebu przesiadamy sie z promu z Panglao na autobus do Maya. A z tamtad promem na wyspe MALAPASCUA.

Polecielismy na Filipiny i jest bosko! Zakotwiczyliscmy na malej wyspie kolo wyspy Bohol, - nasza wyspa to Panglawan. Jestesmy na Alona Beach przez najblizszy tydzien. Mamy bambusowa chatke z widokiem na morze 20 m od plazy. Cisza , spokoj, chyba raj ...... Wkrotce duzo zdjec na www.wpodrozy.com

12 dni w Kantonie! Zasiedzielismy sie troche. Ale od jutra bedziemy juz na Filipinach. Taki spontan z przed 2 dni! Wiosna w Chinach jest w tym roku wyjatkowo zimna. Nasze plany na podroz rowerami w strone Kunmingu odlozylismy na poczatek marca. Kanton... mile miejsce. Ale dlaczego jest tak zimno? I gdzie jest centralne ogrzewanie?

dotraly wszytkie bagaze po 3 dniach w 2 ratach, na kilka dni zostajemy w kantonie, potem ruszamy dalej. szczegoly na www.wpodrozy.com